Profil użytkownika tropicielkoni

Zbrodnia i kara (2000)

W filmie jest w zasadzie tylko podwójne siekierobójstwo z książki, a resztę to już raczej wydumał sobie pan Dumała, tworząc wariację na temat "Zbrodni i kary", do tego stopnia zmieniając dzieło, do którego nawiązał, że wyszła niemal całkiem inna historia.
Kto nie zna książki, na pewno jej nie pozna na podstawie tego filmu - poza morderstwem, którego powodów też nie pozna z filmu.

Hugo i jego wynalazek (2011)

Warto obejrzeć z tego względu, że film przypomina osobę, nieco biografii i twórczości jednego z najbardziej charyzmatycznych i oryginalnych reżyserów filmowych z czasów początków kina. Nie wszystko zapewne jest tu zgodne z prawdą, ale to nie ma większego znaczenia. Jest szansa, że po obejrzeniu tego filmu część widzów zainteresuje się tą postacią. Nawet 3d (moim zdaniem ślepa uliczka kinematografii) za bardzo nie drażni w tej produkcji.
Ale kto i po co wymyślił w polskiej wersji tytułu "... i jego wynalazek"? Hugo niczego w tym filmie nie wynalazł, był tylko w posiadaniu czyjegoś wynalazku. To, czego dokonał (też nie zrobił tego samodzielnie) to odkrycie, a przecież każdy chyba wie czym się różni wynalazek od odkrycia.

Zapowiedź (2009)

Większość osób zarzuca filmowi zepsute zakończenie. Ja natomiast uważam, że wszystko jest w porządku, zakończenie jest jak najbardziej prawidłowe, logicznie wynikające z całości, natomiast brak temu filmowi początku. Z przedstawionego obrazu świata można by wywnioskować, że świat jest idealny, wszystko super, problemy nie istnieją, ludzie są wspaniali, a tymczasem nadchodzi zagłada. Wszystkie biblijne katastrofy (a nawiązań do Pisma Świętego tu nie brakuje) wynikały zawsze z tego, że ludzie byli grzeszni, czyli źli. To dlatego był potop, zniszczenie Sodomy i Gomory, Apokalipsa. A tutaj? Zupełnie nic z tych rzeczy. Za co spada na ludzi kara?

Wojaczek (1999)

W zamieszczonym tu opisie filmu, Wojaczek został określony jako jednostka wrażliwa! Z całym pozostałym opisem można się zgodzić, ale jeśli wrażliwość wiąże się alkoholizmem (łącznie z piciem z podłogi rozlanego spirytusu), wychodzeniem przez okna, nieliczeniem się z nikim i niczym, to ja czegoś nie rozumiem.
Film jest relacją z kilku dni życia młodego poety, który nie wie o co w życiu chodzi, co zrobić z sobą, z czasem, z czymkolwiek. Na pytanie czy studiuje, odpowiada "nie jestem aż tak małostkowy". To może powiedzieć każdy, kto z jakiegokolwiek powodu nie studiuje; tak lepiej brzmi, niż jestem za słaby, zbyt leniwy. Recytuje wiersze, w których może nawet coś jest, ale ciężko wszystko usłyszeć. Ciągle pije, próbuje się zabić. Owszem, tacy ludzie też są, ale o czym tu robić film? Co w tym zachwycającego? Ja nawet mu nie współczuję, bo on świadomie nie chciał niczego osiągnąć, nie chciał żyć, nie chciał niczego rozumieć, a to ani żadna sztuka, ani postawa godna uwagi.

D.A.R.Y.L. (1985)

No i proszę: od czasu do czasu trafiam na taki film i się przekonuję, że wszystko już było. A do tej pory myślałem, że późniejszy AI Sztuczna inteligencja Spielberga był pierwszym filmem poruszającym przedstawiony w obu przypadkach temat.

Gwiazda Południa (1969)

Wygląda mi to na pierwowzór Indiany Jonesa.

Zabić Sekala (1998)

Naprawdę dobry film, mimo (teoretycznie) standardowej, przewidywalnej fabuły. Kojarzy mi się ze spaghetti westernami Sergio Leone, ze względu na klimat, tyle, że ma nieporównanie więcej treści niż tamte i całkowicie pozbawiony jest kiczu, co u Leone było stałym elementem.
Lubię takie alegoryczne obrazy, w których fabuła jest pretekstem do pokazania uniwersalnych treści, a niemal każdy dialog zawiera ważną myśl.

Drzewo życia (2011)

Film kontemplacyjny, trochę jak "Niebo nad Berlinem" Wendersa, ale nie ma aż takiej mocy. Najbardziej przeszkadza mi w filmie Malicka ten kompleks Odysei kosmicznej, na który cierpi wielu reżyserów nachalnie nawiązujących do filmu wszech czasów. Ale mimo wszystko, jest to pierwszy film po 2010 roku, który załapał się na moją listę najlepszych filmów. Niezbyt wysoko, ale się załapał. Warto obejrzeć, jeśli ktoś lubi po seansie porozmyslać trochę nad tym co widział.

Czarny łabędź (2010)

Ma wszystko co potrzebne, by przekonać widzów, że jest to film nadzwyczajny. Tymczasem jest bardzo prostą opowieścią, odpowiednio udziwnioną, by nie było do końca wiadome, co dzieje się naprawdę, co jest snem lub majakami. W ostatnich latach taka metoda się sprawdza.

Popiełuszko. Wolność jest w nas (2009)

Jakie przerysowanie?! Niby jak należało pokazać stan wojenny i losy księdza Popiełuszki? Może jeszcze powinni w filmie usprawiedliwić stan wojenny? Tylko ktoś, kto nie pamięta tamtych czasów i tych historii, może pisać, że film jest źle zrobiony. Do arcydziełą mu daleko, ale to kawałek dobrego kina.

Underworld (2003)

Wojna wampirów z wilkołakami. Jak niskie trzeba mieć iq?

Gdy dinozaury władały światem (1970)

Film strasznie słabiutki pod względem treści, ale dinozaury prezentują się doskonale, jak na tamte czasy.

Adwokat diabła (1993)

Oglądałem ten film pod tytułem "Adwokat diabła".

Ga, Ga - Chwała bohaterom (1986)

Nigdy nie czepiam się scenografii, bo to przecież twórcy filmu decydują co i jak, ale jeśli na statku kosmicznym jest zamontowane rusztowanie warszawskie, a statek jest kotłownią w starej fabryce, a ten mniejszy statek, którym wysyłają więźnia-bohatera w kosmos, to kocioł węglowy, to nie potrafię powstrzymać się od sardonicznego śmiechu. Duchamp wystawił kiedys pisuar i nazwał go "Fontanna" - tu jest podobnie, ale to już było. Trochę parodia.